Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2012

pseudo psychologiczna paplanina zmysłów

Moja dzisiejsza droga z pracy do domu była wyjątkowo długa. Wiatr wciskał mi za kołnierz zimne,  jesienne krople a ja szłam z parasolem w ręku nawet go nie rozkładając. Cholernie dużo ostatnio myślę, tak też było i dzisiaj. Zdałam sobie sprawę, że kończy się pewien etap w moim życiu. To był naprawdę bardzo przyjemny okres, co zresztą widać po moich postach pisanych z lekkością i przyjemnością. W ciągu ostatnich kilku miesięcy biła ode mnie jakaś dodatkowa energia, choć nie umiem dokładnie sprecyzować czym była ona spowodowana, mam tylko nadzieję, że teraz to się nie zmieni. Czas naprawdę upływa w zawrotnym tempie, dopiero co rozpoczynałam swoją cudowną wycieczkę a teraz jestem już na mecie. I z wielką ochotą przeżyła bym to wszystko raz jeszcze. Chciałabym mieć szansę zmienić kilka rzeczy, a jeszcze więcej pozostawić bez zmian, po prostu się cieszyć. Dewiza na jutro: chwilo trwaj!

Tres metros sobre el cielo

Cześć Kochani! Obiecałam Wam zwiększyć częstotliwość zamieszczania postów na blogu, co jest cholernie trudnym zadaniem zważywszy na mój obecny tryb życia ale z racji tego, że już wkrótce będę miała nieco więcej czasu (z czego wcale nie jestem zadowolona) notki będą- częściej i więcej- tego możecie być pewni! A tymczasem zrelacjonuje Wam w kilku zdaniach to co się wydarzyło do tej pory. Mianowicie: W ubiegłym tygodniu miałam okazję obejrzeć kontynuację filmu Tres metros sobre el cielo , tj. : "Tylko Ciebie chcę" i nie obeszło się oczywiście bez płaczu, choć niestety muszę przyznać że druga część jest dużo gorsza od pierwszej i załamało mnie zakończenie. Widziałam też w Empiku książki Federico Moccia między innymi Trzy metry nad niebem, Tylko Ciebie chcę, Amore 14, Wybacz, ale chcę się z tobą ożenić i inne, które z miejsca trafiły na moją listę 'książek do kupienia'. Zajęły pozycję zaraz po pakiecie książek Katarzyny Bereniki Miszczuk, "Ja diablica&q

trzy metry nad niebem

Jak się ma po co wstać, to się kocha nawet poniedziałek. Moje pozytywne nastawienie do świata ma się świetnie. I choć weekend zapowiadał się nie najlepiej zaistniałe sytuacje w pełni miło mnie zaskoczyły. Za mną czas  spędzony przed laptopem w towarzystwie M&M, tj. Moni i Mileny. Swoją drogą, szczerze polecam film "Trzy metry nad niebem", jednym słowem fantastyczny! Thx Monia, mam nadzieję, że twoja kolejna propozycja okaże się równie świetna! Tymczasem łagodzę ból gardła herbatką z miodem i cytryną. (Cudowne, post-weekendowe skutki uboczne. Tak, tak "kocham to") Życzcie mi zdrowia.

cudowne chwile, ulotne chwile

Dziś spędziłam kolejny świetny dzień, jeden z wielu, bo ostatnio wszystkie należą do tych świetnych. Nie wiem sama dlaczego tak jest, czy dlatego, że wszystko jest takie cudowne, że mnie tak cieszy, czy też dlatego wszystko mnie cieszy, bo jest takie cudowne. Nie mam zamiaru głębiej się nad tym zastanawiać, bo nie mam czasu na wnikliwsze analizy, zresztą nie widzę w tym większego sensu. Zdołałam (choć nie wiem jakim cudem) przysiąść dziś do notatek z pojęć i systemów pedagogicznych i nie wiem kiedy ja to wszystko zdołam ogarnąć. Czasem zastanawiam się dlaczego zostawiam wszystko na ostatnią chwilę i po raz setny i tysięczny przyrzekam sobie zmienić to ale w końcu i tak powtarzam ten błąd, więc chyba daruję już sobie te obietnice i pogodzę się z tym faktem. Widocznie taka już moja natura, że nie lubię wyprzedzać faktów i przejmować się wszystkim na zapas. Wszystko ma swoje miejsce, czas i na wszystko przyjdzie odpowiednia kolej, dlatego też żyję chwilą i teraźniejszością i Wam też tak

shoes

Postanowiłam nadrobić swoją nieobecność na blogu, a co za tym idzie zwiększyć częstotliwość dodawania postów i mam nadzieję wytrwać w tym postanowieniu jak najdłużej. Co prawda towarzyszy mi natłok zajęć i jeszcze więcej planów, i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie mogło się to zmienić ale grunt do dobrze rozplanować swój czas. A skoro już o planowaniu, to planowałam na dziś mega porządki, ale chyba ograniczę się tylko (lub aż) do butów, w gruncie rzeczy jak na poniedziałkowe popołudnie to i tak dużo. Od jutra natomiast zaczynam randki z książkami. Socjologio, pojęcia i systemy pedagogiczne witajcie! Póki co chwila relaksu, czyli zmiana kolorku na paznokciach. Miłego wieczoru! Give a girl the right shoes and she can conquer the world 

weekend

Witajcie Kochani! Miniony weekend był naprawdę nieprzyzwoicie wyjątkowy, a wszystko dlatego, iż spędziłam go w cudownym gronie wyjątkowo bliskich mi osób. W sobotę wybraliśmy się całą paczką do Vivy, gdzie przetańczyliśmy całą noc. Wczoraj natomiast przez mój dom przewinął się tłum gości, nic więc dziwnego, że wieczorem padłam wykończona nie mając na nic kompletnie sił. Nawet nie zdążyłam przekręcić się na drugi bok a już spałam. Dziś kolejny pozytywny dzień. Jak ja to kocham! 

pozytywny egoizm

Czasami w życiu zaskakują nas niektóre rzeczy i sytuacje w których się znajdujemy, a tak naprawdę, w których nie potrafimy się odnaleźć. Czasem spotykają nas uczucia, nad którymi nie potrafimy przejąć kontroli, które rządzą się swoimi własnymi prawami, a tym samym rządzą nami samymi.  Wtedy wszystko dookoła traci ważność, liczy się tylko tu i teraz, tylko to, co my czujemy. Jestem zdania, że niekiedy warto pokusić się o odrobinę egoizmu.

królewscy

Rozsiadam się wygodnie, przeglądam menu, a przyjaciółki mi opowiadają takie głupoty, że słucham ich z przyjemnością, i myślę jak to jest cudownie rozmawiać z normalnymi ludźmi. Z normalnymi, czyli takimi, którzy nie czepiają się o wszystko, którzy nie zadają zbędnych pytań, którzy nie włażą bez pytania z buciorami w Twoje własne, osobiste, nie do końca poukładane życie. Jestem podekscytowana, tym, że w ostatnim czasie tak dużo się wydarzyło, i choć do końca jeszcze nie zdążyłam tych "danych" przetworzyć w swojej głowie, to mimo wszystko cieszę się, choć nie jestem pewna, czy tak naprawdę mam z czego. Ale może na przykład z powrotu "dawnego ja", może z faktu, że już nie jestem i nigdy nie będę taka jak do tej pory, może dlatego, że wreszcie wiem czego chcę. Że wiem, w którą stronę mam iść, którą drogę wybrać. I chyba wreszcie z tego, że jestem niepoprawną hedonistką, choć we wszystkim potrafię zachować zdrowy rozsądek i staram się nie popadać w

motylki

Z drżeniem serca, motylkami w brzuchu i potwornym lękiem przed tym, co nastąpi otwieram oczy i nie mogę doczekać się jutra. Paradoksalnie rzecz biorąc pomimo strachu, chcę, by to się stało, być może dlatego, że chcę mieć już to wszystko za sobą. Wiedzieć w jakim punkcie się znajduję i na czym stoję, bo póki co to tkwię w jakimś koszmarnie odległym i szarym "pomieszczeniu", zamknięta sama z tym wszystkim i nie wiem co myśleć, co robić a nawet co czuć.  Jutro jest dla mnie tak wielką niewiadomą, i tak ciekawą zagadką, że nie mogę się doczekać kiedy ono nadejdzie. Choć wiem, że mogę żałować, jak już nie jednego zresztą to czuję, że tym razem będzie jakoś inaczej. Znów poczułam się jak kiedyś, kiedy byłam odważna, kiedy niczego się nie bałam, kiedy zawsze osiągałam to, co osiągnąć chciałam. Chyba dlatego, to mnie tak fascynuje, chyba dlatego, że wreszcie poczułam się jak kilka lat temu. Czuję, że powracam dawna „ja”. Stara, ale zarazem nowa, inna, zmieniona, lepsza. 

weekendowy maraton

Nareszcie powracam. Przyznam szczerze, że już się stęskniłam za tą odprężającą pisaniną i dlatego też postanowiłam pisać więcej i częściej, może nie koniecznie na blogu, ale tak w ogóle, dla siebie, " do szuflady". To jest dla mnie pewną formą może nie ucieczki, które od zawsze hejtuję ale jakiegoś relaksu. Miniony weekend (długi zresztą) zapewne jak każdemu minął błyskawicznie. Jeśli miałabym go opisać         w jednym wielkim skrócie, napisałabym tak: środowa wygrana, czwartkowe spacery po cmentarzu, odwiedzanie grobów i spotkania rodzinne, piątkowe- nocne szaleństwo z dziewczynami, sobotni reset, niedzielne cappucino. A poniżej trochę wygrzebanych zdjęć, będzie weselnie: