Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2011

smaki dzieciństwa

 Cześć! Nie będzie to wpis o jedzeniu, choć z radością wspominam niektóre przysmaki mojego dzieciństwa. Wczoraj zrobiłyśmy sobie z dziewczynami [czyt: Agą i Moniką] małą wędrówkę wstecz. Nie wiem skąd te dzieci czerpią tyle energii, żeby np. skakać na trampolinie, my już w połowie wyznaczonego czasu byłyśmy `zdyszane` . Powracam myślami do dziecinnych lat, kiedy to i mnie przepełniały niespożyte pokłady energii. Gdy rano wychodziłam z domu i wracałam późnym wieczorem, nigdy sama, zawsze z innymi dziećmi. Gdy beztrosko biegałam po babcinym ogrodzie, nie zważając na zadrapania i sińce na opalonych nogach. Razem z rodzeństwem wspinaliśmy się na ulubione drzewo, gdzie wśród gęstych konarów można było znaleźć znakomitą kryjówkę. Wszystko wtedy wydawało się takie proste i nieskomplikowane. Jaka szkoda, że przeminął czas, gdy byliśmy ufni w dobroć ludzi i świata, a sami nie wstydziliśmy się odruchów serca. Tak chciałabym, by wszyscy byli jak dzieci, cieszące się z drobiazgów i płaczące za pę

uszczęśliwiające zabieganie

Powracam do starego rytmu, za którym tak bardzo tęskniłam, i który przysparzał mi wiele radości. Znowu mam co robić. Całą środę spędziłam u P. Wróciłam wieczorem, wczoraj byłam na zakupach z P., potem u mnie. Dużo energii znajduję też w codziennych rozmowach z ciocią Ev. Czuje się szczęśliwa, że mam co robić. Uwielbiam ten rytm, nienawidzę nudy. Gdy mam coś do zrobienia, nawet jeśli jest to rzecz bez większego znaczenia, czuję się szczęśliwsza niż siedząc bezczynnie. Nie odczuwam wtedy tej codziennej melancholii. Do następnej.

nowa energia

Wreszcie się wyspałam. A było już grubo po 11.oo zanim zwlokłam tyłek z łóżka. Można by powiedzieć, że mam w sobie nowe pokłady pozytywnej energii, gdyby jeszcze nie to przeziębienie, które nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Mój nastrój ostatnio zaczął się utożsamiać z sytuacją zza okna, toteż szczególnie zależy mi na powrocie słońca. Mimo, że po weekendzie tak bardzo chciałam samotności i odpoczynku teraz mam cholerną ochotę wyjść z kimś na kawę, posiedzieć i poplotkować. Dzisiejsze 15 minut spędzone na spacerze dało mi wiele do myślenia. Teraz lecę do łóżka, przeglądać modowe magazyny i szukać nowych inspiracji. Kiss

urodzinowe party

Hej, hej. Już po. Było zajebiście. Teraz powoli wracam do normalności. Bardzo powoli. Wciąż jestem zmęczona, co objawia się niechęcią do jakichkolwiek działań, które nie są absolutnie konieczne. Ale postanowiłam się przemóc. Zacznę od realizacji moich wcześniejszych planów i zamiarów. Pozdrawiam cieplutko całą ekipę z soboty! Nadal możecie na mnie głosować na : http://www.photoblog.pl/miss2011/98046009

w wirze imprezowych szaleństw, czyli urodziny mojego P.

Cześć ! Nadszedł ten wielce wyczekiwany dzień, czyli sobota = urodziny mojego P = impreza. Toteż właśnie nie mam zbytnio czasu na rozpisywanie się. Wspomnę tylko, że wczorajsze zakupy były udane, mam nową spódniczkę i bluzeczkę. Kupiłam też prezent dla mojej siostrzyczki, bo tak się składa, że ma ona urodziny w ten sam dzień, co mój P, czyli dziś. Biegnę teraz odebrać tort a za chwilkę do Kochanie pomóc co nie co w przygotowaniach. xoxo  spełnienia marzeń ! <3 PS. mam new fryzik. ;o

powrót

Wróciłam. Niestety ze względu na stan mojego aparatu nie mam zdjęć z wyjazdu. Mogę Wam za to pokazać mojego ukochanego Krystianka, który jest naprawdę cudownym dzieckiem. A dziś miałam szybki wypad na Olsztyn, taki mega błyskawiczny. Zawiozłam tylko papiery, nawet nie byłam na zakupach, co jutro sobie odbiję. A no właśnie mam nadzieję, że jutro dotrze do mnie paczka  z prezentem urodzinowym dla mojego P. Nie mogę się doczekać soboty. cya

Odeszło wszystko to, co było rutyną.

Cześć! Już za jakieś dwie godzinki wybywam do Strzegowa. Nie wiem kiedy wrócę ale prawdopodobnie jutro. Mam nadzieję, że czeka mnie dużo nierutynowych zajęć. A już w sobotę urodziny Mojego P. Oj będzie się działo, jak to zwykle bywa ze wspaniałymi ludźmi. xoxo Nadal możecie na mnie głosować, tu:   http://www.photoblog.pl/miss2011/98046009

impreza

  Cześć! Właśnie przeglądałam zdjęcia z wczorajszej imprezy. Nie mam ich zbyt wiele, bo nie było na to czasu ale zawsze coś jest. Pozbieram jeszcze zdjęcia od innych "fotoreporterów" i może znajdzie się coś ciekawego. Tymczasem pokażę to, co mam. A tak przedstawia się mój outfit z wczoraj :   Teraz lecę się szykować nad jeziorko. Przypominam też, że konkurs nadal trwa, tu możecie na mnie głosować: http://www.photoblog.pl/miss2011/98046009

embrujado

Cześć kochani! Dziękuję za wszystkie głosy, nadal możecie na mnie głosować na http://www.photoblog.pl/miss2011/98046009   . A jak tam holiday Wam mijają? Ja obecnie pomagam babci w sprzątaniu i tym samym przechodzę drugi remont w ciągu jednych i tych samych wakacji. Ale nie narzekam. Mam do Was jeszcze małe pytanko typu: Co można kupić chłopakowi na urodziny. Czekam na propozycje. xoxo

konkurs - dacie głosik?

http://www.photoblog.pl/miss2011/98046009 głosujcie ! :)

kruchość ludzkiej egzystencji

Życie ludzkie jest trawa, która znika. Rano kwitnie i rośnie, pod wieczór więdnie i usycha. Śmierć dotknie każdego niezależnie od jego wieku, wykształcenia, stanowiska czy rasy. Dziwne jest to życie. Jednych od urodzenia obsypuje szczęściem i miłością i rozpieszcza ich aż do późnych lat starości, innym każe o szczęście walczyć, innych karci samotnością, a jeszcze innym zwyczajnie gaśnie. I nieważny jest fakt, że ktoś dopiero zaczyna rozpościerać skrzydła aby w pełni samodzielnie lecieć przez życie. Nagle następuje cięcie a potem nie ma już nic. Ciemność. Smutek i łzy potomnych. Tych, którzy zostali, którzy czekają na swoją kolej.  W takich chwilach człowiek ma ochotę wybiec przed siebie, z mokrymi polikami od łez i krzyczeć  wniebogłosy "dlaczego???!!!!" Bezradność ogarnia duszę, umysł i ciało. Chciałoby się coś zrobić jednak jedyną rzeczą, która najlepiej wychodzi to stanie w bezruchu i gorzki płacz. Boże, jak ja nienawidzę tego uczucia kiedy ktoś odchodzi,

ołowiane niebo

Pogoda harmonizowała z jej nastrojem. Szaro-szary ekran za oknem. Niebo z ołowiu odlane, drzewa jak kury zmokłe,ulice deszczem pijane. Praca powinna ją uspokoić. Dawniej to zawsze działało. A teraz, zamknięta w cyrkowym pokoiku,  w czterech świeżo malinowych ścianach nie może zmrużyć oka, choć tak by chciała, chociaż na chwilę przestać myśleć o tej rozłące, o smutku i tęsknocie, które jej towarzyszą, o braku ukochanego. Tak długo są razem a dopiero ( a może już?) przyszedł ten moment, moment którego oboje tak bardzo chcieli uniknąć a który jednak mimo wszystko nadejść musiał, moment chwilowej rozłąki i tych setek kilometrów, które przez pewien czas będą ich dzielić. A jednak maja nadzieję, że ten moment przyniesie im także korzyści, które mogą się okazać największym darem od losu, że ten moment umocni ich w miłości, która już i tak jest niesamowicie silna a która będzie jeszcze silniejsza i nierozerwalna. Na zawsz e.

codzienność bywa męcząca

Dni Radzanowa poszły w odstawkę, a wszystko przez ten beznadziejny deszcz. Wczoraj cały wieczór przesiedziałam z Przemkiem w domu. Komu chce się gdziekolwiek ruszyć jak za oknem tak fatalnie przytłaczający widok. Jak patrze na te niesforne dzieciaki jakimi są Grześ i Kasia to chciałabym na nowo być tym dzieckiem sprzed 10 lat. Wtedy nawet deszcz mi nie przeszkadzał. Wczoraj byli w niesamowitych nastrojach, tym bardziej, że tatuś sprawił im piętrowe łóżko. To dopiero uciecha. Sama pamiętam jak się na takim spało. Zawsze się z siostrzyczką kłóciłam która śpi na górze. o tak, to były czasy.

ciągle pada!

A ja chodzę desperacko i na przekór wszystkim moknę, Patrzę w niebo, chwytam w usta deszczu krople... (...) Ludzie biegną, bo się bardzo boją deszczu... (...) A ja chodzę, nie przejmując się ulewą ani spiesząc, Czując jak mi krople deszczu usta pieszczą, ze złożonym parasolem idę pieszo. A ja chodzę w strugach wody, ale z czołem podniesionym, Żadna siła mnie nie zmusza i nie goni, idę niby zwiastun burzy z kwiatkiem w dłoni. Deszcz pada bez przerwy. I byłoby to nawet przyjemne, ta nieustanna muzyka rynien, jakaś taka daleko-dziecinna, gdyby nie to, że ja mam (a w zasadzie to miałam) masę planów na najbliższe dni a nawet tygodnie. I wszystko jak zwykle legło w gruzach, bo nie dość, że pada co już i tak pokrzyżowało mi wiele planów, to jeszcze prognozy nie zapowiadają poprawy na najbliższe dni. Szlag mnie trafia, jak stąd do Albanii.  Chcę znów smażyć tyłek na słońcu! Kiss, kiss