Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2014

Pełnia szczęścia

Czy ja naprawdę chciałam zrezygnować ze swojego szczęścia? Nie mogę uwierzyć, że mogłam popełnić taki kardynalny błąd.. Na całe szczęście wczoraj z samego rana dostałam najlepszą z możliwych odpowiedzi na wątpliwości zaprzątające moją głowę. W ogóle wczorajszy dzień to totalna pełnia szczęścia. Wraz ze wschodem słońca moja duszyczka zaczęła fikać koziołki. Do tej pory lubiłam spontaniczność, teraz to lubienie przerodziło się w miłość absolutną. Cały dzień spędziłam poza domem, co tylko poprawiło mój już i tak dobry humor, a biorąc pod uwagę energię nagromadzoną podczas joggingu i tenisa do samego pójścia spać słałam uśmiechy na prawo i lewo, i nawet wystarczyło mi siły na squat challenge z obciążeniem:) a dziś z walizką w ręku, słuchawkami w uszach i w świetnym nastroju przyjechałam siać uśmiech w Olsztynie. Po seminarium wystarczyło nam jeszcze czasu na Kfc i shopping, co jest nieodłącznym elementem każdego wyjazdu, tzw. pakiet standard;) okey...yes. I admit. I'm a shopaholic (sh

Zgubne decyzje

Czy ja nie wspominałam dziś czegoś na temat postanowień? Cholera, i jak ja mam wytrwać, kiedy jest tak pięknie? Jak mam zrezygnować z czegoś, co wywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy, przyprawia o dreszcze i sprawia, że jestem szczęśliwa. A może wcale nie warto rezygnować, na siłę uszczęśliwiać siebie i innych, skoro i bez tego już jesteśmy szczęśliwi? Na to i wiele innych pytań poszukuję odpowiedzi, a odpowiedzi jak zwykle brak...póki co się tym nie przejmuję, bo póki co jestem jedną z nieszczęśliwych osób pod słońcem. A powodów naprawdę cała masa. DIABELSKICH SNÓW! <3

do dzieła!

Siedzę i weryfikuję swoje noworoczne postanowienia. Zastanawiam się, co już mi się udało zrealizować, w trakcie czego jestem, czy na dobrej drodze, a co kompletnie mi nie wychodzi. W gruncie rzeczy nie jest źle..muszę przyznać, że się staram. Jeśli chodzi o sferę fizyczną to jest nawet bardzo dobrze, wszystkie postanowienia typu ćwiczenia, treningi, odżywianie, spędzanie wolnego czasu itp. itd. mają się świetnie (w końcu kocham wyzwania), trudności pojawiają się dopiero wtedy, gdy w grę wchodzi ta sfera bardziej psychiczna, tzn. mam na myśli te postanowienia, wiążące się z podejmowaniem decyzji, wyborami, wyrzeczeniami, zachowaniem. Dużo łatwiej jest nie jeść chipsów, żyć aktywnie i nie zamykać się na świat, aniżeli podejmować decyzje, które wpłyną na nasze życie, dotyczą kontaktów międzyludzkich, niosą ze sobą konsekwencje na przyszłość. Cholernie trudno robi się, gdy w grę wchodzą emocje, uczucia, więzi. Ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo. Możemy wszystko, wystarczy chcieć

Diabelsko

Witajcie Kochani! Dziś mam dla Was krótkie opowiadanie, nie ja jestem autorką, ale jak na diablicę przystało zakochałam się w nim od pierwszego przeczytania!  Miłej lektury! Diabeł znów na­wie­dza mnie co noc, próbując zniszczyć wszys­tko, co udało mi się zbu­dować. Roz­ma­wiałam z nim niedaw­no. Szydził ze mnie. Jak zaw­sze zresztą. Po­wie­działam mu, że kocham, że mam nadzieję, że wierzę. Wyśmiał mnie. - Wie­rzysz? W co? - za­pytał, pat­rząc na mnie z po­gardą. - Że można mnie po­kochać, że On nie od­rzu­ci moich uczuć, że będzie dob­rze, że... - za­wahałam się. - Obo­je wiemy, że On Cię nie kocha. - ... - To dla­tego codzien­nie wie­czo­rem płaczesz w po­duszkę. Mil­czałam. Miał rację. - Pa­miętaj, piękna. Widzę wszys­tko. Jes­teś żałos­na, wiesz? - za­pytał, po czym wy­buchnął tym cha­rak­te­rys­tycznym, szy­der­czym śmie­chem. I zniknął, tak sa­mo szyb­ko, jak się po­jawił. Tak, jak zni­kają diabły. Stałam tak jeszcze chwilę. Miałam ochot

hotel party

Hej Kochani! Za mną kolejny cudowny weekend spędzony w Olsztynie (tak, to ja mogę studiować!) Schody zaczynają dopiero wtedy, gdy nadchodzi sesja. Ale póki co cieszmy się z dziewczynami beztroską i oczywiście swoim towarzystwem. Ważne, by mieć z kim się podzielić zgromadzoną energią. Za nami kolejne i z pewnością nie ostatnie hotel party, którego skutki uboczne mnie właśnie dopadły. Ale spokojnie, panuję nad sytuacją, i z miejsca zaczynam intensywne leczenie. A więc mój plan na resztę dnia już znacie.  Witaminki, miód, cytryna, gorąca herbatka i mam nadzieję, że lada moment będę, jak nowo narodzona. A energii nigdy dość, zacznijmy nowy tydzień z podwójną dawką siły i dobrego humoru, a coby tak się stało nie rezygnuję z powietrza, i za chwilę opatulona ciepłym szalem idę na spacer. A Wy jak zaczęliście nowy tydzień?

Ferii kres

Słodkiego lenistwa dobiegł kres. W końcu musiał nadejść ten dzień, kiedy to będzie trzeba porzucić swoje wygodne łóżko, spakować walizkę i powrócić do starej, studenckiej rzeczywistości. Szczerze mówiąc, myślałam, że to będzie o wiele trudniejsze (bo wiadomo wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej), ale muszę przyznać, że takie powroty to ja mogłabym nawet pokochać. Jaki był wasz dzień? Bo mój niesamowity. Wyspałam się konkretnie, co nie jest trudne, kiedy budzisz się sama z siebie, a nie w skutek wariujacego elektronicznego urządzenia (czyt. budzika) i wstajesz o 10. Życie staje się jeszcze piękniejsze, gdy wyglądając przez okno wita Cię śliczne słońce, a Ty zamiast czapki i rękawiczek zabierasz ze sobą okulary przeciwsłoneczne..a potem robi się jeszcze cudowniej, ponieważ spędzasz czas z ulubionymi ludźmi, a podróż mija błyskawicznie, w Olsztynie czeka Cię przytulny pokój, a widok z okna zapiera dech w piersiach (szczególnie teraz, o tej porze..Olsztyn nocą jest naprawdę piękny)...nast

Ferii dzień 4

Życie coraz bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że ryzyko się opłaca...może nie zawsze, ale przeważnie, a więc warto. Mnie się opłaciło los po raz kolejny się do mnie uśmiechnął. Poza tym od rana mam dobry humor, bo zaraz po śniadaniu wybrałyśmy się z Claudią na zakupy. Nie muszę chyba mówić, że wróciłyśmy z nie mała ilością toreb w rękach, w każdym bądź razie zapewniłyśmy sobie dobry humor na cały dzień. Po powrocie zrobiłyśmy sałatkę, a później już tylko słodkie lenistwo. Uroki ferii. A teraz, choć C. dopiero co zdążyła odjechać, ja już za nią tęsknię. Nie macie pojęcia, jak ja cholernie szybko przywiązuje się do ludzi, do czyjejś obecności. Jeśli ktoś do mnie przyjedzie na kilka dni, niezależnie czy to jest Claudia, Kinga, Kasia czy ktokolwiek inny, później przez kilka dni mam wrażenie, że kogoś w tym domu brakuje. Dziwne uczucie. A poniżej iście diabelski atrybut ;)

Ferii dzień 3

Dzisiejszy dzień należy do tych z serii dziwnych i dziwacznych, sama nie wiem dlaczego? Chciałam, żeby było nieschematycznie, nieszablonowo, no to zgodnie z życzeniem wszystko się wywraca do góry nogami. Lubicie zmiany? Ja przyznam szczerze, że się ich trochę boję, dlatego tym trudniej jest mi wprowadzić je w życie, zwłaszcza te radykalne. Każdy z nas się obawia, że decyzje, które podejmie okażą się być błędne, że sytuacje, w których się znajdziemy będą zbyt skomplikowane, że będziemy żałować swoich wyborów, że niepotrzebnie będziemy obwiniać siebie i innych. Ale czasem trzeba zaryzykować. Nie bójmy się porażki. Miejmy świadomość, że jest ona elementem sukcesu, drogą którą każdy z nas musi przejść. Niestety nikt nie jest nieomylny, ja też.Z pewnością nie raz jeszcze popełnienię setki błędów, niejednokrotnie będę żałować decyzji, które podjęłam, czasem spontanicznie, innym razem po dokonaniu głębszej analizy i dokładnym przemyśleniu. Ale kocham swoje niedoskonałości, one tworzą mnie, a

Ferii dzień 2

Darzę fitness miłością absolutną, a dziś dodatkowo fikam koziołki, bo udało mi się nią zarazić kolejną osobę, a konkretnie moją młodszą kuzyneczkę. Dziś razem ćwiczyłyśmy, skakałyśmy, biegałyśmy i nawzajem zarażałyśmy się tą endorfinową energią. A najlepsze było zaraz po skończonym treningu usłyszeć jutro też poćwiczymy? Ogarnęło mnie niesamowite uczucie, trudne do zdefiniowania, w każdym bądź razie bardzo budujące. Dzisiejszy dzień to total sport w najlepszym wydaniu. Nie zabrakło spaceru, tenisa i brzuszków na dobranoc. Aż się zastanawiam, co tu zrobić jutro, żeby nie było schematycznie i nudno. W każdym razie jutrzejszy dzień zaczynamy od małej wycieczki, a więc musimy zbierać siły. Spać!

Dosyć...!

Wściekam się, wściekam i jeszcze raz wściekam...w dodatku sama na siebie. Nie pojmuję jak mogłam być tak naiwną kretynką?! Czasem człowiek najzwyczajniej w świecie doznaje olśnienia, budzi się z jakiegoś dziwnego snu, otwiera oczy i uświadamia sobie wiele rzeczy. Nie warto na siłę mieszać się w jakieś chore układy, nie warto porywać się z motyką na słońce, przecież świata nie nawrócę. Cytując CR7, skoro Bóg nie zdołał zadowolić wszystkich, jak ja mam tego dokonać? Właśnie, więc po co ustępować, po co łamać swoje reguły? Ok, podobno zasady są po to, żeby je łamać, ale do cholery nie wtedy, kiedy się z czymś nie zgadzamy. Przecież ja nigdy nie ustępuję, od dziecka nie uznaję kompromisów. Jedni uważają to za wadę, inni za zaletę, jeszcze inni mi to  nieustannie wypominają, a ja po prostu staram się nie robić nic wbrew sobie, niczego, z czym się nie utożsamiam, w pełni nie zgadzam. Tym razem też tak będzie. Na szczęście zaczęłam dostrzegać coś, co ostatnio mi gdzieś umykało, co chowało si

Ferii dzień 1

Pierwszy dzień ferii w pełni (i oficjalnie) rozpoczęty! Spałam do 10.oo i wreszcie mogę powiedzieć, że się wyspałam. Ponadto przywitało nas dziś cudowne słoneczko, także zaraz po śniadaniu wybrałam się z Claudią na spacer. Za oknem coraz bardziej czuć wiosnę, więc spacer to czysta przyjemność. Właśnie za to kocham wiosnę, że w przeciwieństwie do zimy nie muszę biegać od drzwi do samochodu, i od samochodu do domu, że znacznie częściej rezygnuję z samochodu na rzecz właśnie spaceru, ewentualnie wybieram rower. Zimą nawet do sklepu po wodę truskawkową, Tymbark, chleb, czy masło najchętniej wsadziłabym tyłek do samochodu, żeby tylko nie marznąć, co innego kiedy na dworze robi się ciepło..dlatego z niecierpliwością wyczekuję przyjścia wiosny. Póki co cieszę się każdym promykiem słońca wpadającym przez okno. W dodatku zbieram siły i korzystam z wolnego. Miłego dnia Kochani!

Weekend

Jutro poniedziałek, a ja po raz pierwszy od jakiegoś czasu nie muszę wstać wcześnie rano...no cóż. Może wreszcie się wyśpię? Choć życie wciąż coś weryfikuje, więc może nic nie zakładajmy, bo nigdy nie wiadomo, co ona nam zafunduje. Mam tylko nadzieję, że ferie upłyną mi przyjemnie i produktywnie. Mam też masę pomysłów i kilka rzeczy, które koniecznie chcę zrobić (i tylko dwa tygodnie na realizację). Dlatego nie ma co odkładać wszystkiego na później, tylko trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. Póki co jednak już i tak jest niesamowicie intensywnie, bowiem znów przyłapałam się na tym, że nawet nie mam kiedy włączyć komputera. Znowu piszę do Was z łóżka, znowu przed snem, na dobranoc. Zamiast książki do poduszki, ja odpalam blogera i klikam w klawiaturę. Fascynujące, jak mnie to uzależniło. Teraz pora na regenerację, bo jutro...no właśnie p o n i e d z i a ł e k :) dobranoc!

złocimy

Cześć Kochani! Czas mija tak błyskawicznie, że nawet nie mam kiedy do Was napisać. Dopiero teraz wymknęłam się, schowałam pod kocem i klikam dla Was kilka krótkich wersów. Nie, żebym narzekala, czy coś z tych rzeczy, wręcz przeciwnie...lubię, kiedy coś się dzieje, nie cierpię bezczynności, która mnie męczy. Poczynając od Walentynek, nie jestem jakoś specjalnie w tym "święcie" zadurzona, nie mniej jednak miło jest spędzić ten dzień z kimś wyjątkowym. Zapowiadało się beznadziejnie, lecz w miarę upływu czasu robiło coraz to kolorowej, w efekcie znowu poszłam spać z uśmiechem na ustach. Poza tym od wczoraj mam gości, a więc dzieje się dość dużo. Czasem dobrze jest mieć dom pełen ludzi, wtedy czuję jakąś dodatkową energię, coś takiego, co sprawia, że jest piękniej. A teraz uciekam już, a Wam życzę mnóstwa wrażeń, wykorzystujcie do cna karnawał i wszystkie jego cudowne aspekty. No i oczywiście cieszcie się razem z nami z kolejnych medali. PL jest złota. Dobranoc;)

to słońce świeci dla Ciebie

W drodze do pracy ręce mi się grzeją w skórzanych rękawiczkach, myślę sobie wiosna tuż za rogiem, wyglądam przez okno...wrócił widok sprzed wczoraj  (cieszę się jak głupia, że moje wczorajsze modły o powrót słońca zadziałały), siadam na krześle i otwieram tymbarka, czytam napis na kapslu, a tam ` TO SŁOŃCE ŚWIECI DLA CIEBIE`, i powiedzcie sami, jak tu się nie uśmiechać :) Tym bardziej, że Królewscy pewnie pokonali Athletico rewanżując się za zeszłoroczny Puchar Króla, i tym samym meldują się w tegorocznym finale Copa del Rey. Szykuje nam się więc El Clasico. Miłego dnia kochani!

promyki

Cześć robaczki! Z każdym dniem coraz głębiej zakochuję się w pracy w  szkole. Żadne miejsce chyba nie jest tak przepełnione emocjami, co szkoła. Za oknem szaro, buro i ponuro, a ja uśmiecham się od ucha do ucha, bo dzieci potrafią cieszyć się każdym drobiazgiem, bo dzieci potrafią zarażać uśmiechem innych, bo dziś zaraziły mnie :) Uwielbiam obserwować dzieci, przyglądać się im osobistym małym sukcesom, patrzeć, jak cieszą się kiedy ich drużyna wygrała, kiedy dostali 5, albo uniknęli odpowiedzi z nielubionego przedmiotu, pocieszać kiedy dostali 2 i cieszyć się, że mierzą wyżej, że nie ograniczają się do tej 2, bo w gruncie rzeczy, przecież lepsze dwa, niż 1, ale oni chcą więcej i to jest budujące. Nie mam pojęcia skąd oni biorą tyle energii i siły, bo ja około 13 mam już ochotę zasnąć na pierwszym lepszym krześle, a oni ciągle mają siłę, ciągle biegają, krzyczą, rozmawiają i mają ochotę by szaleć, by się bawić, by żyć.Niesamowite... Wczorajsze słońce tak mnie nastroiło, że zaraz po