Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2012

lenistwa kres

Błogie lenistwo, leżakowanie do południa, pląsanie po domu w nowo zakupionych kapciach, TV, komputer, spacer, innymi słowy relaks i odpoczynek. Tak właśnie wyglądał mój dzisiejszy dzień, który polegał głównie na nic nierobieniu. Niestety to już koniec mojego słodkiego lenistwa, od jutra tylko praca, praca i jeszcze raz praca pod każdym względem i na każdym kroku. Tym bardziej dzień leniuchowania był dla mnie jak najbardziej wskazany. Mam nadzieję, że pogodzę teraz jakoś te wszystkie obowiązki, które czasem wydają się być niewykonalne. Mimo wszystko wierzę, a nawet wiem, że dam radę. Sama siebie przekonałam tą notką. Także teraz uciekam już spać, bo jutro z samego rana pobudka. Zastanawiam się ile budzików muszę nastawić, aby mnie któryś zdołał obudzić? Dobranoc Kochani!  

libre

Czas pędzi nieubłaganie, zegar wybija sekundy, minuty, godziny, dni mijają, biegną tak szybko, że ledwo nadążam. Mam ostatnio mnóstwo zajęć a wkrótce będę ich miała jeszcze więcej, żywię tylko nadzieję, że zamiast poczucia zmęczenia dadzą mi one niezłego kopa i dostarczą energii. Jest naprawdę  dobrze, męczy mnie tylko świadomość, że muszę wziąć się do roboty (czyt.: za naukę) i to poważnie i szybko. Przede mną same zaliczenia a ja nieustannie walczę ze swoim lenistwem. Ale jestem silna przynajmniej się staram. Dzisiaj na przykład pod wpływem rozmowy z Tomaszkiem mało co nie uległam jego pomysłowi i namowom, ażeby odwiedzić Bońkowo, ale powiedziałam sobie NIE, musisz się uczyć. A tak szczerze to większa w tym zasługa Moniki, niż moja (ale to już drobny szczegół).

wszyscy mają mambę, a ja nie!

Cholera, jak ja nie cierpię pożegnań. Niestety wczoraj zostałam zmuszona, ażeby pożegnać się i rozstać z moim kochanym samochodzikiem. Może to głupie ale płakałam pół dnia. Oczywiście rozumiem, że to konieczne, ponieważ to już w pewnym sensie staruszek i należałoby zainwestować w coś nowszego ale przez te ponad 15 miesięcy zdążyłam się do niego przyzwyczaić, tym bardziej że już wcześniej ładnych kilka lat Daddy nim jeździł a więc nic dziwnego, że do niego przywykłam. Na dworze ciemno, w domu cisza a ja uciekam pod kołderkę obżerać się ptasim mleczkiem, które dostałam dziś od P. Macie ochotę?

energetyczny kop

Właśnie dobiłam do domu. Spędziłam wieczór w męskim gronie i jestem zachwycona faktem, że w moim życiu są osoby, które potrafią dać mi energetycznego kopa jednocześnie poprawiając samopoczucie i wywołując uśmiech na mojej twarzy. Warto mieć w pobliżu kogoś, kto uchroni cię przed złym humorem i doda Ci sił do działania. Prócz tego zrobiłam dziś duże zakupy. Kupiłam naprawdę mnóstwo ciekawych rzeczy, że już nie wspomnę o kolejnej torebce i następnej parze szpilek. Uległam też reklamie promującej zniżkę w Butiku i oczywiście nie obeszło się bez zakupów, no bo jak tu nie skorzystać skoro takie promocje?  A co powiedzie na takie cudo? (sukienka-Tally Weijl)  

smyk

Jest naprawdę pięknie! Pogoda od kilku dni słoneczna a ja tak jak już wcześniej zapowiadałam spędziłam cały dzień na powietrzu i to nieoczekiwanie w dość aktywny sposób. Mianowicie ponad połowę dzisiejszego dnia poświęciłam mojemu słodkiemu chrześniakowi, wyobraźcie sobie jaką trzeba mieć kondycję żeby zdążyć za 3-latkiem ciekawym świata. Ten smyk musiał zwiedzić każdy kąt mojego podwórka, co w efekcie zapewniło mi pół dnia kąpieli słonecznej. Jest już późno a ja wciąż tracę czas przed tym okropnym pożeraczem czasu! Uciekam więc już do łóżka. Dobranoc.

neonowy lakier

Z uwagi na fakt, że dni całkowicie wolnych od tego całego szumu, zabiegania zostało mi naprawdę niewiele postanowiłam wykorzystać je jak najlepiej, tym bardziej że pogoda sprzyja różnego rodzaju wypadom. Dlatego też od jutra zdecydowałam się zrezygnować ze spędzenia tak dużej ilości czasu przed komputerem na rzecz odpoczynku na świeżym powietrzy. Nie znaczy to oczywiście, że nie pokuszę się o wejście na facebook`a czy też napisanie krótkiej refleksji z bieżącego dnia. A dziś przedstawiam Wam mój lakier, którego jaskrawość koloru nie pozwala przejść obok obojętnie.

czarna, pikowana

Cześć Kochani! Wczoraj i dziś mieliśmy naprawdę cudowną pogodę, słońce od rana dogrzewało, miałam więc wreszcie okazję, ażeby wyciągnąć rower, pójść na spacer, czy chociażby wziąć do ręki książkę, usadowić tyłek na bujaczce i powoli kołysząc się w przód i w tył zagłębić się na dobre w lekturze. Właśnie, właśnie wczoraj skończyłam czytać "Pocałunki z Barcelony" i mogę Wam polecić. Nie jest to jakieś wybitnie dobre dzieło ale książka z ciekawymi wątkami, dobra w sam raz na leniwy wieczór, do herbatki. Dziś zaczęłam czytać "Miłość w stylu retro", z polecenia M. i przyznam, że zaczyna się ciekawie. Muszę też się Wam pochwalić, że doszła dziś do mnie wyczekiwana paczuszka, a w niej cudowna torebka. Poniżej zdjęcia:

mimo wszystko humor mi dopisuje

Brzydzę się ludźmi wtrącającymi się w czyjeś życie ot tak, bez powodu, jakby nie mieli swojego. Nie mogę pojąć dlaczego ktoś chce za nas decydować. Sama jestem panią swojego życia i to ja podejmuję decyzje. Nie pozwolę komuś robić tego za mnie, to zgubne i bez sensu. To, że ktoś "wie lepiej" nie prowadzi do niczego dobrego. Wokół nas jest wiele ludzi, którzy próbują nas w pewien sposób ograniczyć, jakby ich satysfakcjonowało podcinanie nam skrzydeł. Dlatego trzeba znaleźć w sobie siłę, ażeby wyjść takim ludziom na przeciw. A z pomocą bliskiej osoby o wiele łatwiej stawić komuś takiemu czoła. Co nas nie zabije to nas wzmocni. Jesteśmy wolnymi ludźmi,  a więc nie musimy żyć jak wszyscy i działać wg zasad "bo tak trzeba". Miejmy swoje zdanie i nie bójmy się go wyrażać. Ponadto nie pozwólmy komuś nami manipulować, nie przejmujmy się opinią innych, tym samym pozwalając na to, aby inni wpływali na nasze życie.   PS. Macie ochotę?   

różowe szpilki

Za oknem robi się coraz przyjemniej a lekkie promienie słońca oprócz ciepła niosą ze sobą chwile szczęścia. Co więcej zyskałam duże pokłady energii i postanowiłam je jakoś sensownie spożytkować. A mianowicie postawiłam dziś na wysiłek intelektualny i pokusiłam się o napisanie felietonu do czasopisma internetowego, którego pierwsza odsłona ukaże się w czerwcu. Na domiar tego artykuł się spodobał i zostanie opublikowany na łamach czasopisma, co wprawiło mnie w dobry nastrój . Ponadto właśnie dosłałam maila z zaproszeniem na finał konkursu Hunt For Fashion, co oznacza, że jestem w ścisłej czołówce. Nagrody są naprawdę kuszące, szczególnie sesja zdjęciowa, mimo to nie jestem w stanie stwierdzić czy uda mi się wybrać we wtorek do Warszawy. Niestety odbiór nagród musi być osobisty, mam więc nadzieję, że uda mi się coś wykombinować i jakoś ten wyjazd zorganizować. A tymczasem uciekam spać. Dobranoc! A poniżej moje różowe szpilki: 

shopping

Ostatnimi czasy mój zakupoholizm przechodzi wszelkie granice. Wspominałam już we wczorajszej notce o ultra wielkich zakupach jakich dokonałam, mimo to nie zważając na ten fakt późnym wieczorem zrobiłam kolejne. A mianowicie zamówiłam następną torebkę do mojej kolekcji. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to już druga torebka kupiona tego dnia ale nie moja wina, że kusiła z wszystkich stron: kolorem, klasycznością, ceną no i faktem, że od kilku miesięcy jestem w niej zakochana. Teraz z niecierpliwością będę wyczekiwać przesyłki a tymczasem zaprezentuję Wam mój nowy neonowy nabytek (do paznokci z poprzedniego wpisu pasuje idealnie): Jak Wam się podoba? :) Co więcej, polecam Wam stronę http://www.poomoc.pl/ , gdzie każdy z programów charytatywnych otrzymuje wsparcie finansowe od sponsorów dzięki kliknięciom. Także zachęcam do klikania. Dobranoc

dobry humor

Dzisiaj spędziłam cudowny dzień. Od rana same dobre wieści rozumiecie więc, że dobry humor mnie nie opuszcza. Nowy telefon, powrót darmowych kodów (orange), euro-promocje i do tego mega zakupy, co dla zakupoholiczki takiej jak ja jest z pewnością wydarzeniem dnia. Spędziłam pół dnia na bieganiu po sklepach a po powrocie znalazłam jeszcze siły, ażeby wybrać się na rower (oczywiście z sis.) Nie przeszkadza mi nawet, że moje obolałe nogi wołają o pomoc, ważne że w szafie dużo nowości. Ponadto powróciło do mnie entuzjastyczne podejście do życia z czego jestem bardzo zadowolona. Korzystając z okazji pragnę złożyć gorące życzenia mamusi z racji tego, iż w dniu dzisiejszym obchodzi swoje urodziny. Wszystkiego, co najlepsze!

szarość dnia

 Jak Wam minął dzień? Jak dla mnie był nieco męcząco- przygnębiający. Ta pogoda mnie wykańcza.Wraz ze zniknięciem słońca uleciała ze mnie cała energia, która dotychczas popychała mnie do przodu. W ogóle to wstałam dopiero w granicach 11.oo i cały dzień pląsałam po domu nieustannie ziewając. Aczkolwiek nie tracę nadziei, na rychłe pojawienie się słonka i możliwość leżakowania do góry brzuchem na zielonej trawce. A jutro upragnione zakupy. Mam nadzieję znaleźć coś wartego zakupu.

zakurzone myśli

Już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, dlatego też staram się nie myśleć w ogóle. Jak już kiedyś wspominałam dowodów aż nadto, iż myślenie szkodzi. Życie nas nie rozpieszcza rzucając co jakiś czas pod nogi kłody… boleśnie weryfikuje nasze plany, a tym bardziej marzenia… mówią nam aby złapać do wszystkiego dystans i nie przejmować się gdy „coś” nie idzie po naszej myśli – ale jak trudno wprowadzić to w życie… bywa, że nadmiernie przejmujemy się sprawami obiektywnie patrząc mało istotnymi ale tacy już chyba jesteśmy i trudno to zmienić… oczywiście dystans do tego co się dzieje, a zwłaszcza tego co od nas niezależne byłby wskazany ale łatwo tylko się o nim mówi i poleca innym... trudno o skuteczny i uniwersalny sposób na wprowadzenie w życie takiego podejścia… Pomimo tego, że  dzień nie rozpoczął się w pełni szczęśliwie dziś skupiłam się raczej na nieco przyjemniejszych aspektach, a mianowicie kilka ciekawych rozmów w cyberprzestrzeni, szybki wypad do Mławy (niestety nie

life

Naprawdę ciężko mi zrozumieć niektórych ludzi, wpieprzających się do czyjegoś życia, włażących z zabłoconymi buciorami bez pytania. Nie mogę pojąć skąd się biorą tacy ludzie, i co oni tak naprawdę chcą osiągnąć? Sama nie wiem, może gadają, żeby dobić człowieka o słabej psychice?  I na tej zasadzie eliminują słabe okazy? Tak samo jak w świecie zwierząt, jednostki najsłabsze, niezaradne i niezdolne  skazane są na wyginięcie.  Na szczęście ja do takich słabych okazów nie należę. Ale mimo wszystko, jestem oburzona, że ludzie silniejsi zamiast wspierać słabszych próbują ich zniszczyć. Sam Darwin wielokrotnie publicznie prostował -a mianowicie mówił ,że sukces gatunku ludzkiego, nie polega na doborze i eliminacji słabych jednostek . Sukces człowieka ma swój początek w społeczeństwie w społeczeństwa strukturze. Nie rozumiem niektórych ludzi i macham im serdecznie na do widzenia a niezidentyfikowane problemy innych mam gdzieś!

MBTM

Pomijając moje rozczarowanie i oburzenie faktem, iż zwycięzcą Must Be The Music został Lemon a nie NPWM mogę powiedzieć, że weekend minął dość przyjemnie. Najważniejsze, że udało mi się pozałatwiać wszystkie sprawy, które miałam do załatwienia w Olsztynie, no i załapałam się na wczorajszy festyn w Dąbrowie. Spotkałam masę znajomych, zjadłam możliwie największą, wprost olbrzymią watę cukrową (a właściwie to nie zjadłam, gdyż przerosła ona moje możliwości, co do konsumpcji), potańczyłam etc.  Impreza zakończyła się około północy niestety a może stety, gdyż dziś musiałam wczesnym rankiem wyruszyć w drogę do Olsztyna. (Oczywiście jak zwykle miałam kłopoty z podniesieniem tyłka z łóżka). A co do NPWM bez wątpienia i z całym przekonaniem mogę stwierdzić, że będzie o nich jeszcze głośno (w zasadzie to już jest). Jak dla mnie to oni zwyciężyli! I szczerze chłopakom gratuluję! Poniżej jedna z piosenek NPWM (oczywiście):

lost

Biorąc pod uwagę fakt, iż jutro muszę wcześnie wstać ze względu na podróż do Olsztyna powinnam już spać co najmniej od jakiejś godziny. Jednak zważywszy na to, że mój organizm nie przywykł do spania nim wybije północ skończyłam właśnie pisać referat z socjologii i śledzę wpisy na facebook`u. To nic, że walizka nie spakowana,  outfity nie wybrane a na podłodze wala się mnóstwo niepotrzebnych przedmiotów. Nie macie pojęcia jak mi się nie chce ruszać tyłka z mojego, wygodnego łóżka. Mam nadzieję, że wrócę w sobotę i uda mi się zaliczyć festyn. Słodkich snów Kochani! Poniżej zdjęcie zrobione w moim cudownym, pięknym sadzie na tyłach domu:

szafa

Po kilkugodzinnym malowaniu, sprzątaniu i wszelkim tym podobnym czynnościom przyszedł czas na relaks i spędzanie czasu przed komputerem. To tak jakby sposób na powrót do rzeczywistości, bowiem komputer to nieodłączny element każdego dnia, oczywiście są też wyjątki ale mimo wszystko co dzień dziękuję Bogu i tym wszystkim mądrym ludziom za takie wynalazki, jak komputer, internet i telefon komórkowy (i z pewnością nie tylko ja), dzięki którym teraz mogę buszować po ponoć największej szafie w sieci, a mianowicie szafa.pl . Szczerze mówiąc wczoraj aktywowałam konto i jeśli tylko przybędzie w portfelu nieco grosza to chyba pokuszę się o jakieś małe zakupy, na których punkcie mam nie małego bzika. Co więcej, marzę o jakimś wyjeździe ze znajomymi. Sama nie wiem gdzie, na pewno gdzieś daleko stąd, z dala od codzienności, od wszystkiego, co mnie otacza na co dzień. Co mam okazję oglądać każdego dnia, gdy patrzę przez okno, gdy idę ulicą, gdy jadę na zakupy. Nie, żeby te widoki mi się

monotonia

Dzisiejszy dzień spędziłam strasznie monotonnie. Leżakowanie, miasto, TV, komputer, włóczenie się z Kaśką i Grześkiem, gazety i wiszenie na telefonie. Od jutra mam zamiar wziąć się do roboty. Książki i notatki od kilku tygodni wołają i czekają, aż ktoś chętny zechce je wziąć do ręki i chociażby odkurzyć. Także najbliższe dni mam zamiar spędzić właśnie w książkach, potem kilkudniowy wyjazd do Olsztyna a po powrocie realizacja moich sesyjnych planów. Już nie mogę się doczekać. Słodkich snów Kochani!

przyjaciółki

Nasze piękne, gorące, ochoczo zachęcające do opalania i bez wątpienia motywujące słońce gdzieś zniknęło, a w zamian  szaro- bury ekran za oknem i ogromny ból głowy, zatok i nosa, który przejawia się u mnie z każdą zmianą pogody. Niestety skutki uboczne operacji przegrody. Pomimo ogólnego fatalnego wręcz stanu wewnętrznego i zewnętrznego nie rezygnuję z uśmiechu i w pełni cieszę się życiem, przynajmniej próbuję. Cieszę się na spotkanie z moimi cudownymi przyjaciółkami Darią i Kasią, któregoż to datę zapisałam w kalendarzu tłustą, różową czcionką. Chyba od zawsze scenariusze związane z Nimi, życie pisało różową czcionką. Oby tak zostało. Dzisiejszy dzień, w większości spędzony przy stole z racji Pierwszej Komunii chrześniaka mojego Daddy`ego powoli dobiega końca. Jeszcze 15 minut na facebook`u, pół godziny delektowania się mieszanką zapachów olejku do kąpieli, szamponu i orzeźwiającego balsamu do ciała i "powitam nowy dzień" witając się z moim wygodnym łóżkiem. Z Wami natomiast

stereotyp szarej codzienności

Po kilkudniowej nieobecności wróciłam do domu. Zderzam się z rzeczywistością, w pewnym sensie to tak, jakby ktoś wyrwał mnie z bajki, w której grałam znaczącą rolę, a tu nagle, niespodziewanie okazuje się, że ta bajka nie jest moja. Na szczęście nie zawsze szara rzeczywistość dnia codziennego musi być rzeczywiście szara. Każdy mój wyjazd wpływa w pewien, czasem nieznaczny sposób na mnie i na moje życie. Każdy z napotkanych ludzi wnosi coś od siebie do niego i zupełnie nieświadomie je w jakiś zaczarowany sposób odmienia. Niekiedy jest to odrobina pozytywnej energii, dawka dobrego humoru, uśmiech, niekiedy ktoś potrafi sprawić, że postrzegam świat w cieplejszych barwach. Dziękuję takim ludziom, za pozytywną energię, zapał i "prażące słońce".  Jak zawsze mam kilka zdjęć z wyjazdu: