Ostatnio było mocno filozoficznie, teraz będzie bardzo przyziemnie. Kilka dni temu, zaraz po powrocie do domu miałam okazję rozmawiać ze starym znajomym o upływającym czasie i życiu chwilą. I muszę przyznać, że uświadomiłam sobie kilka ważnych kwestii, które pozwolę sobie zachować dla siebie. Co do mojego wyjazdu i weekendu w Bońkowie minął oczywiście "jak z bicza strzelił" a był diabelsko nieziemski. Nie potrafię powiedzieć dlaczego, bo sama tego nie wiem ale to miejsce ma na mnie pozytywny wpływ i ogromne znaczenie. Być może wiąże się to z moją przeszłością, dzieciństwem i wspomnieniami. Dlatego tak chętnie tam wracam. A po weekendzie, jak to po weekendzie..praca, masa obowiązków i rzeczy do zrobienia "na wczoraj zresztą". Nadal stoję w miejscu z moją pracą dyplomową a na dniach muszę uzupełnić całą dokumentację praktyk. Coś, co mnie świetnie charakteryzuje to fakt, iż zawsze wszystko odkładam na ostatnią chwilę. W tym jestem naprawdę dobra. Bo przecież lepiej spotkać się ze znajomymi, iść na piwo, pograć w tenisa prawda? Brawa dla mnie!
Hej! Co u Was? bo u mnie dużo się dzieję. Na zdjęciach moje kochane dupeczki, które wreszcie mnie wczoraj odwiedziły. Mamy w planach następny `zjazd` tym razem z nocką, inaczej zawsze któraś będzie kierowała. A dziś trzeba było zwlec (z niesamowitym trudem) tyłek z łóżka, wsiąść w samochód i jechać do swojego ukochanego Ekonomika po wyniki z matur. Stresik był... o tak. Maturka poszła nawet dobrze, jestem zadowolona. (choć zawsze mogło być lepiej). Teraz domek, odpoczywamy i może opijamy :) choć w planach mam jeszcze roweryk z Agą, w końcu trzeba dbać o kondycję no nie ;p Cya <3
Komentarze
Prześlij komentarz